Wspomienia z Peru
Pewnie każdy z Was zastanawia się, dlaczego pisząc o doświadczeniu misyjnym w Peru wybrałam taki tytuł. Dotyczy on znaków drogowych, które mijałyśmy po drodze do Moran Lirio- wioski położonej na wysokości 3600 m n.p.m., gdzie mieszkałyśmy podczas miesięcznego pobytu w Peru.
Wydawałoby się, że koniec asfaltu to koniec drogi. Dalej po prostu już nic nie ma, nikt tam nie mieszka, nie warto tam jechać. Pan Bóg zapragnął jednak inaczej. W szczególny sposób stał się obecny pośród ludzi, którzy tam żyją. Przebywał pośród nich w Najświętszym Sakramencie, w Słowie Bożym, w sakramentach oraz w drugim człowieku.
Te dwa krótkie słowa stały się symbolem samego doświadczenia. To był „koniec asfaltu” w wielu aspektach: wygodnego życia, łatwego dostępu do wielu rzeczy, codziennej Mszy Św., obecności kapłanów...itd. W tym krótkim okresie czasu wydarzyło się wiele rzeczy, które bardzo mile wspominam i za którymi w jakiś sposób tęsknię.
Przez dwa kolejne tygodnie prowadziłyśmy zajęcia w szkole. Był to niesamowity czas zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dla nas. Jednym z tematów, jaki przygotowałyśmy, mówił o przykazaniu miłości. Na tych zajęciach czytałyśmy im krótką opowieść, która mówiła o tym, jak powinna wyglądać miłość do drugiego człowieka. Przedstawiała ona pewnego staruszka, który do tego stopnia kochał innych ludzi, że dzielił się z nimi cząstką swojego serca, a w zamian otrzymywał kawałek innego. Nie wszyscy jednak odwzajemniali jego uczucie, przez co jego serce pozostawało przeszyte bólem w takich sposób, że odstraszało innych. Tą opowieścią chciałyśmy uświadomić młodym, że miłość do drugiego człowieka jest prawdziwa tylko wtedy, kiedy człowiek potrafi bezinteresownie ofiarować swój czas, pomoc, a przede wszystkim samego siebie.

W tym samym czasie przygotowywałyśmy dzieci i młodzież do sakramentów św. Ze względu na brak kapłanów, czy nawet katechetów, którzy mogliby przygotować wiernych do ich przyjęcia, sakramenty w Moran Lirio kończą się na przyjęciu Chrztu Św. To tak naprawdę jedyny sakrament, który większość mieszkańców przyjęła. Bardzo mało osób przystąpiło do I Komunii Św., a jeszcze mniej przyjęło sakrament Bierzmowania, nie mówiąc już o sakramencie Małżeństwa. Żadna z rodzin tam żyjących nie ma ślubu kościelnego, ten sakrament po prostu tam nie istnieje.

Dzień, w którym przyjechał biskup tamtejszej diecezji (aby odprawić Mszę Św. dziękczynną za śluby wieczyste Teresy, która właśnie z stamtąd pochodzi, jak i również udzielić sakramentów św.) był niezwykłym wydarzeniem dla wszystkich. Cała kaplica wypełniła się po brzegi. Był to cudowny widok ponieważ przez cały rok była zamknięta, nie było niedzielnej Eucharystii, Liturgii Słowa, czy nawet katechezy dla dzieci. Swoją obecnością - nie tylko w ten dzień, ale przez cały ten czas naszego pobytu, poprzez ich uczestnictwo w codziennych Liturgiach Słowa, które prowadziłyśmy - uświadomili nam jak bardzo pragną szukać Boga i jeszcze bardziej Go poznawać.
Dzień przed wyjazdem, po raz ostatni otworzyłyśmy kaplicę, żeby poprowadzić Liturgię Słowa. Dzieci, młodzież i osoby starsze licznie przyjęli Komunię Św. Po chwili w sercu pojawił się ból na widok wiecznej lampki od tabernakulum, która w tym momencie zgasła.
Trudno wyrazić słowami, to wszystko, co tam przeżyłyśmy. To doświadczenie na długo pozostanie w moim sercu. Dziękuję Panu Bogu za ten czas, za to, że to właśnie ja mogłam tam polecieć i mam nadzieję, że kiedyś tam powrócę.
Galeria:
View the embedded image gallery online at:
https://oblatas.org/index.php?option=com_content&view=article&id=132:articulo-polaco-peru&catid=42&Itemid=186#sigFreeId6f5c2ba5ee
https://oblatas.org/index.php?option=com_content&view=article&id=132:articulo-polaco-peru&catid=42&Itemid=186#sigFreeId6f5c2ba5ee